Reprezentacja Polski w piłce nożnej od lat opierała się na Robercie Lewandowskim. A kto wejdzie w jego buty, gdy „Lewy” zrezygnuje z gry w kadrze?
Przyszłość reprezentacji Polski
Kibice polskiej drużyny narodowej do teraz wspominają najlepszy od wielu lat okres za czasów selekcjonera Adama Nawałki. Biało-czerwoni dotarli wtedy do ćwierćfinału mistrzostw Europy w 2016 roku i dopiero po rzutach karnych odpadli z Portugalią. Jak się okazało, był to „peak” reprezentacji Polski, która od tamtej pory zaczęła notować wyraźny regres. Na mundialu w 2018 roku „Orły” nie wyszły z grupy, a także i styl oraz obraz gry w reprezentacji Polski zaczęły wyglądać gorzej. Liderzy zespołu zaczęli odchodzić na emeryturę albo po prostu się starzeć. W kadrze nie ma już takich postaci jak Kamil Glik, Łukasz Piszczek, Grzegorz Krychowiak czy Wojciech Szczęsny, którzy w najlepszych czasach reprezentacji Polski potrafili być piłkarzami na miarę późnych etapów Ligi Mistrzów.
Coraz mniej polskich zawodników gra w topowych klubach Europy. Z dawnej ekipy „kozaków” ostali się właściwie tylko Piotr Zieliński, no i Robert Lewandowski. To jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy piłkarz w historii reprezentacji Polski. Rozegrał w niej najwięcej meczów, strzelił też najwięcej goli. Jest kapitanem i gwiazdą rozpoznawalną na całym świecie. W kontekście Polski w mediach społecznościowych zawsze wspominany jest właśnie Robert Lewandowski. W ostatnim czasie gra w kadrze trochę słabiej niż w latach najwyższej dyspozycji, co ma związek także ze wspomnianą jakością jego partnerów. A wiadomo, że Lewandowski jest jak Salomon — z pustego to nawet i on nie naleje.
Nie brakuje głosów — głównie za pośrednictwem mediów społecznościowych, często anonimowych — że w najbliższej części reprezentacyjnej przyszłości Robert Lewandowski powinien zrezygnować z gry dla kadry. Że jest już stary, że się nie nadaje… Jednakże jakże wielka byłaby waga i skala takiej decyzji Roberta Lewandowskiego, pokazała niedawna afera z ówczesnym selekcjonerem Michałem Probierzem w roli głównej. Szkoleniowiec pozbawił „Lewego” opaski kapitana w bardzo niejasnych okolicznościach. Wywiązało się ogólnopolskie zamieszanie, także w mediach, gdzie — biorąc pod uwagę okoliczności, tj. sensacyjną porażkę z Finlandią — było gorąco.
Robert Lewandowski za pośrednictwem mediów społecznościowych zamieścił pamiętny komunikat dotyczący jego gry w reprezentacji Polski do momentu, aż jej selekcjonerem pozostaje Michał Probierz. Brzmiał on: „Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera Reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w Reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie”. Opaska kapitana trafiła do Piotra Zielińskiego, ale zanim (z przyczyn zdrowotnych) zdążył się z niej „nacieszyć” — Michał Probierz przestał pełnić funkcję selekcjonera.
Po kilku tygodniach poszukiwań drużynę narodową przejął Jan Urban i temat utraty zaufania do selekcjonera reprezentacji zniknął, a Robert Lewandowski wrócił do gry. Przyjęto to z wielką ulgą. To, jaka jest pozycja „Lewego”, pokazały reakcje po odejściu Lewandowskiego. Medialnie to najlepszy polski napastnik wygrał tę batalię, co nie tylko udowodniło jego pozycję. Udowodniło też, że ogół wciąż widzi go jako snajpera nr 1.
Sporo mówi się o tym, że po kolejnych mistrzostwach świata w piłce nożnej może dojść do pożegnanie Roberta Lewandowskiego w kadrze reprezentacji Polski.
Kto będzie głównym napastnikiem po odejściu Roberta Lewandowskiego?
Jednakże Robert Lewandowski wiecznie grać w kadrze nie będzie, niezależnie od wyborów selekcjonera reprezentacji Polski. Napastnik Barcelony ma już 37 lat, więc „najlepsi kibice na świecie” — jak sam to ujął — już niedługo będą cieszyć się jego grą. Czy Lewandowski powie „pas” po mistrzostwach świata w Ameryce Północnej (jeśli Polacy się tam zakwalifikują)? Czy pogra jeszcze trochę dłużej? Nie wiadomo. Ale fakt jego odejścia na pewno jest bliżej niż dalej. Pytanie brzmi — co potem?
Na ten moment perspektywy w reprezentacji nie są optymistyczne i to nie jest wcale zależne od wyborów czy też zatrudnienia nowego trenera. Długo czekać trzeba będzie na kolejnego takiego „Lewego”, o czym świadczy to, jacy napastnicy są obecnie powoływani do zespołu narodowego. Nazwiska są praktycznie niezmienne. Kręcą się wokół trzech piłkarzy:
- Adam Buksa
- Krzysztof Piątek
- Karol Świderski
Do niedawna w gronie tym był jeszcze Arkadiusz Milik, lecz przez jego poważne problemy zdrowotne, brak występów na boisku w ogóle — nie tylko w kadrze — liczy się już długimi miesiącami. Napastnik z Tychów w lutym skończy 32 lata, więc trudno już oczekiwać, aby był zbawieniem kadry. A wymieniona trójka? Najmłodszy jest Świderski, rocznik 1997, który w styczniu skończy 29 lat. Rok starszy jest Buksa, a jeszcze o rok — Piątek. Poza tym napastników w reprezentacji Polski… tak naprawdę nie ma! Gdzie jest młode pokolenie? To dobre pytanie.
Biorąc pod uwagę czynnych piłkarzy z polskim paszportem, tych, którzy kiedykolwiek zagrali w kadrze, a którzy nie zostali wyżej wymienieni, jest niewielu. To tylko: Dawid Kownacki (7 meczów), Jakub Świerczok (6 meczów) i Mariusz Stępiński (4 mecze). „Kownaś”, zawodnik z rocznika 1997, w teorii ma największe szanse, aby kiedyś założyć reprezentacyjny trykot, choć jesienią 2025 przytrafiła mu się poważna kontuzja w drugoligowej, niemieckiej Hercie Berlin. Jednakże tak poza wszystkim jest on piłkarzem o niższych notowaniach niż ci, którzy są powoływani. Świerczok, rocznik 1992, jest już raczej daleko poza reprezentacyjnym poziomem, a to samo można powiedzieć o Stępińskim — rocznik 1995, występuje w Omonii Nikozja.
Kto więc daje nadzieję, że będzie w kadrze może nie drugim RL9, ale chociaż drugim Świderskim czy Milikiem? Nie ma ich wielu… Z młodego pokolenia najwyżej stoją wyceny Wiktora Bogacza (rocznik 2004) czy Szymona Włodarczyka (2003), lecz w tej chwili ani jeden, ani drugi nie gra tak, aby selekcjoner na poważnie wziął go pod uwagę. Bogacz nie imponuje w amerykańskim New York Red Bulls, a Włodarczyk — w holenderskim Excelsiorze Rotterdam. Najbliżej reprezentacji jesienią 2025 zdawał się być Sebastian Bergier z Widzewa Łódź, rocznik 1999, który jednak nie jest najbardziej przekonującym wyborem.
Może nadziei należy szukać w reprezentacjach młodzieżowych? W kadrze U-21 jedyną „dziewiątką” jest jednak Wiktor Bogacz, a selekcjoner Jerzy Brzęczek i tak preferował występy bez nominalnego napastnika. Stąd ustawiany był tam 19-letni Marcel Reguła z Zagłębia Lubin, domyślnie ofensywny pomocnik. Może to jakiś pomysł?
Kto natomiast jest w kadrze „przejściowej” U-20? Trzech napastników — Daniel Mikołajewski z Parmy, Kacper Śmiglewski z Puszczy Niepołomice, a także Daniel Bąk ze Znicza Pruszków. Ciekawie wygląda nazwisko tego pierwszego — Włochy działają na wyobraźnię — lecz na ten moment przed nim jeszcze wiele, wiele kilometrów drogi do ewentualnego debiutu w seniorskim zespole narodowym. A czy jest nadzieja w U-19? Ostatnio powołani tam byli: Adam Basse z Puszczy, Michael Izunwanne z Baselu oraz Kamil Jakóbczyk z Lecha Poznań. Jest to jakiś potencjał, ale co wyjdzie z tego w przyszłości?
Jak więc łatwo zauważyć, na ten moment trudno znaleźć napastnika, który godnie mógłby zastąpić „Lewego” w reprezentacji Polski. Abstrahując już zupełnie od sprawy opaski kapitana, Polacy mają na ten moment problem z „dziewiątkami”, który jeszcze parę lat temu był nie do pomyślenia.
Kto zastąpi Roberta Lewandowskiego w ataku reprezentacji?
Naturalnymi kandydatami do przejęcia roli „dziewiątki” są napastnicy młodszego pokolenia, tacy jak Karol Świderski, Adam Buksa, czy wchodzący do kadry młodzi snajperzy (np. z Ekstraklasy lub Serie A). Eksperci podkreślają jednak, że żaden z nich nie zastąpi Lewandowskiego 1:1, co wymusi rozłożenie ciężaru zdobywania bramek na kilku zawodników ofensywnych.
Kto zostanie nowym kapitanem po odejściu Roberta Lewandowskiego?
Najpoważniejszym kandydatem do przejęcia opaski kapitańskiej jest Piotr Zieliński, który posiada ogromne doświadczenie i najwyższą pozycję w hierarchii drużyny. Ważną rolę w nowej strukturze przywódczej mogą odgrywać również filary defensywy, tacy jak Jan Bednarek czy Jakub Kiwior.
