Jeden rok, jeden gol. Taką regularność prezentuje od jakiegoś czasu Arkadiusz Milik w reprezentacji Polski, która tej jesieni stała się jego jedynym oknem na świat.
87. minuta towarzyskiego spotkania biało-czerwonych z Finlandią w Gdańsku. Lewym skrzydłem szarpie debiutujący Michał Karbownik, dogrywa precyzyjnie do Arkadiusza Milika, a ten strzałem lewą nogą, z niełatwej pozycji, posyła piłkę w dolny róg bramki i gratuluje 19-letniemu koledze asysty w premierowym występie w kadrze. Sam również czuje wielką radość, ale i przyjemność. Trafia do siatki pierwszy raz od lipcowego meczu Napoli z Udinese w Serie A. I… jednocześnie wypełnia swoją skromną reprezentacyjną normę.
Regularność napastnika
Od kilku lat wychowanek Rozwoju Katowice zdobywa w kadrze jedną bramkę na rok. W 2016 roku zapewnił Polsce wygraną 1:0 z Irlandią Północną na rozpoczęcie Euro. W 2017 roku pokonał bramkarza Kazachstanu na Stadionie Narodowym, wieńcząc swój powrót po długiej ciężkiej kontuzji. W 2018 roku zamienił na gola rzut karny w zremisowanym wyjazdowym spotkaniu z Portugalią na zakończenie pierwszej edycji Ligi Narodów. W 2019 roku pokonał golkipera Macedonii Północnej w eliminacjach Euro 2020. W „pandemicznym” 2020 roku zaś, jako się rzekło, wpisał się na listę strzelców w towarzyskiej konfrontacji z Finami.
Najlepiej za Nawałki
Średnia 1 gola na 1 rok występów w kadrze musi być dla napastnika wielce rozczarowująca. Ogółem jego dorobek w narodowych barwach, śrubowany od 2012 roku, wynosi dziś 54 mecze i 15 bramek. Najlepszy okres miał oczywiście za kadencji Adama Nawałki, który zbudował go wcześniej w Górniku Zabrze. W 2014 i 2015 roku zdobył dla reprezentacji 9 bramek w 16 występach.
Poza składem na Serie A
Teraz o takiej statystyce może tylko pomarzyć, ale tak naprawdę ma też na głowie większe zmartwienia. To nie jest dla 26-latka łatwy czas. Po jego nieskonsumowanym transferem letnim romansie z Juventusem Turyn został tylko smród. Jako że nie przeniósł się ani do Juve, ani żadnego innego klubu – pisano o RB Lipsk, Atletico Madryt, Tottenhamie Londyn, Manchesterze United, AS Roma czy Paris Saint Germain – został z Napoli jak Himilsbach z angielskim. Było oczywiste, że po zadeklarowaniu woli opuszczenia klubu nie czeka go w Neapolu dobra przyszłość. Co prawda już w styczniu za darmo będzie mógł związać się obowiązującą od lipca umową z nowym pracodawcą, ale jego umowa ze zdobywcą Pucharu Włoch wygaśnie dopiero 30 czerwca. To szokująca perspektywa, by do tego czasu Milik miał pozostawać poza ligowym graniem – a taki scenariusz wcale nie jest czymś niemożliwym.
– Kilka razy złożyliśmy mu propozycję przedłużenia kontraktu, ale on chciał odejść. Dlatego dokonaliśmy innych wyborów i konsekwencje są naturalne – przyznał Cristiano Giuntoli, dyrektor sportowy Napoli. Milik nie został zgłoszony do rozgrywek Serie A i sezon zaczął trenując poza zespołem.
Brzęczek mu pomaga
Dlatego tak ważny stał się dla niego sezon równoległy – czyli ten reprezentacyjny, wyjątkowo jesienią z racji odrabiania pandemicznych zaległości obfity. We wrześniu – 2 mecze, a w październiku i listopadzie – po 3 mecze. To może okazać się niezłym zamiennikiem dla Milika, pozwalającym utrzymać formę przed przypuszczalnym styczniowym transferem – bo mimo wszystko trudno wyobrazić sobie, by miał przesiedzieć cały sezon na trybunach w Neapolu. Skądinąd wiadomo, że selekcjoner Jerzy Brzęczek chce pomóc swojemu napastnikowi pozostawać w meczowym rytmie, co jest ważne w kontekście nie tylko trwającej Ligi Narodów, ale tez nadchodzących eliminacji do mundialu oraz finałów Euro 2021. Jako jeden z nielicznych piłkarzy, 26-letni napastnik wystąpił we wszystkich tegorocznych meczach kadry. Jednego gola już strzelił. W listopadzie szansa na kolejnego. I przełamanie tej skromnej normy.