Reprezentacja Macedonii Północnej po barażach wywalczyła awans na Euro 2020, a nigdy wcześniej nie brała udziału w finałach wielkiej piłkarskiej imprezy. Goran Pandev miał prawo uronić łzę.
Ma 37 lat, w reprezentacji rozegrał ponad 100 spotkań, w Serie A – blisko pół tysiąca, a właśnie mógł świętować największy sukces w piłkarskiej karierze. Goran Pandev spełnił wielkie marzenie. Reprezentacja Macedonii dzięki wyjazdowej wygranej w finale baraży z Gruzją 1:0 wywalczyła awans na wielką piłkarską imprezę. W fazie grupowej Euro 2020 zmierzy się z Holandią, Austrią i Ukrainą.
Furtka na EURO dla maluczkich
Ta piękna historia na pewno nie wydarzyłaby się, gdyby – po pierwsze – nie doszło do zmiany formuły turnieju i rozszerzeniu go z 16 do 24 drużyn, a po drugie i najważniejsze – gdyby UEFA nie otwarła nań dodatkowych drzwi w postaci Ligi Narodów. Bez tych drzwi o podobnym sukcesie Macedończycy mogliby tylko pomarzyć. Grupę eliminacyjną mieli przecież niezbyt mocną – z Polską, Austrią – ale awans był poza ich zasięgiem. Szczytem możliwości było trzecie miejsce, wyprzedzenie Słowenii, Izraela, Łotwy. Ale wtedy mogli już mieć w głowie baraże, będące pokłosiem ich dobrej postawy w Lidze Narodów. Wygrali jedną z czterech grup dywizji D. W rywalizacji z Armenią, Gibraltarem i Lichtensteinem zdobyli 15 punktów, awansując do półfinału barażu o Euro – obok Gruzji, Białorusi i Kosowa. W tymże półfinale pokonali Kosowo 2:1, a w finale – uchodzących za faworytów Gruzinów. Tym samym stali się pierwszymi beneficjentami tej nietypowej ścieżki, stworzonej przez UEFA dla maluczkich. Złotego gola strzelił nie kto inny jak Goran Pandev.
Nie jest jak Giggs
– To twoja zasługa, że tu jesteśmy. Chcę zabrać ciebie i twoich braci na Euro – mówił Igor Angelovski, od ponad 5 lat prowadzący kadrę Macedonii, na konferencji prasowej przed starciem w Gruzji. Zwracał się do Pandeva, który po końcowym gwizdku w Tibilisi nie ukrywał wzruszenia. – Wygrywałem Serie A, wygrywałem Champions League, ale takiej dumy nie czułem nigdy wcześniej – mówił 37-latek. Rzutem na taśmę uniknął miejsca w gronie wielkich piłkarzy, którzy nigdy nie zaistnieli ze swoją reprezentacją, by wspomnieć choćby Walijczyka Ryana Giggsa.
Legenda włoskiej Serie A
Pandev to człowiek – legenda. W macedońskiej kadrze debiutował w 2001 roku. Był drugim Macedończykiem, który wylądował w Serie A. Z krótką przerwą na występy w Galatasaray Stambuł, gra w Italii do dziś, zapisując piękną kartę w dziejach Lazio, Interu, Genoi. Zdobył w Serie A blisko 100 bramek, zaliczył ponad 50 asyst. Napastnik jest czwartym pod względem liczby rozegranych spotkań obcokrajowcem w historii włoskiej ekstraklasy.
Założył swój klub piłki nożnej
Był okres, gdy na 3 lata zrezygnował z występów w reprezentacji. Wrócił w 2016 roku, wcześniej poświęcił czas na budowę swojego klubu. Akademija Pandev ma już 10 lat, szybko awansowała do tamtejszej ekstraklasy, jako 6-latek zdobyła krajowy puchar. Do dziś występuje w elicie, walczy o utrzymanie, ale ważne, że szkoli następców Pandeva. On jest największą gwiazdą reprezentacji, ale są w niej i inni klasowi piłkarze. Eljif Elmas to nadzieja Napoli, Stefan Ristovski gra w Sportingu Lizbona, Ezgjan Alioski w Leeds United. Jeszcze w 2016 roku Macedonia była na 162. miejscu w rankingu FIFA. Dziś jest 65. i może mierzyć w poprawienie najlepszej lokaty (54. z 2006 roku). Przy odrobinie szczęścia ta drużyna może nawet wyjść na Euro z grupy, ale w gruncie rzeczy, czy to tak istotne? Czasem piękniejsza od samego celu jest prowadząca do niego droga. A taką przeszli Goran Pandev i spółka.