Kacper Kozłowski może być najmłodszym w historii polskim piłkarzem, który wystąpi w finałach UEFA Euro. Urodzony w 2003 roku pomocnik Pogoni Szczecin ma już za sobą debiut w reprezentacji.

Kacper Kozłowski dopiero 16 października osiągnie pełnoletność. To było najbardziej sensacyjne nazwisko na premierowej liście powołań do reprezentacji Polski, ogłoszonej przez nowego selekcjonera Paulo Sousę. Wydawało się, że 17-latek znalazł się w szerokim gronie 35 piłkarzy na zachętę – i w formie świadectwa danego przez samego portugalskiego trenera, że bacznie ogląda młodych zawodników w naszej lidze – ale ostatecznie zostanie skreślony i w zgrupowaniu przed meczami z Węgrami, Andorą i Anglią w eliminacjach mundialu 2022 udziału nie weźmie. Stało się jednak inaczej, bo Sousa zabrał pomocnika Pogoni Szczecin do ścisłej reprezentacji na początek kwalifikacji MŚ.

Włodka nie pobiją

Mało tego – nie dość, że go zabrał, to jeszcze dał szansę debiutu! W 73. minucie meczu z Andorą na stadionie Legii Warszawa Kacper Kozłowski zmienił Piotra Zielińskiego. Pokazał się z dobrej strony, nie uciekał od gry, od piłki, od podejmowania ryzyka i odważniejszych wyborów. Wchodził na boisko przy stanie 2:0, z nim w środku pola biało-czerwoni dorzucili jeszcze trzeciego gola, autorstwa innego debiutanta Kamila Świderskiego. 17-letni Kozłowski stał się drugim najmłodszym zawodnikiem w historii, który zagrał w kadrze. Palmę pierwszeństwa nieprzerwanie dzierży tu Włodzimierz Lubański. Gdy w 1963 roku Polska rozbiła Norwegię 9:0, liczył sobie niewiele ponad 16 lat. Napastnik Górnika Zabrze wybiegł wtedy na boisko w pierwszej jedenastce i zdobył nawet jedną z bramek. Ten jego rekord ma już blisko sześćdziesiątkę i przyznajmy szczerze, że mało prawdopodobne, by kiedykolwiek został pobity.

Niesamowite uczucie

A Kozłowski i tak ma się z czego cieszyć. Wystąpił w reprezentacji, mając rozegranych w ekstraklasie ledwie 17 meczów. Chociaż „ledwie” w kontekście 17-latka to też określenie, które tak w pełni nie pasuje. – To niesamowite uczucie, otrzymać powołanie w wieku 17 lat. Nie spodziewałem się tego, dla mnie to było niemożliwe. To tylko zmotywuje mnie do jeszcze mocniejszej pracy, by na każdym treningu dawać z siebie jeszcze o 5 albo 10 procent więcej. Debiut to też coś niesamowitego. Jako mały chłopiec marzyłem, by zagrać w reprezentacji. W dodatku wygraliśmy mecz, dlatego radość jest podwójna. Przyjeżdżając na zgrupowanie, wchodząc do hotelu, czułem lekki stres, ale starsi koledzy przyjęli mnie dobrze i z czasem było coraz lepiej – opowiadał pomocnik Pogoni Szczecin.

Pazdan z kapelusza

Kacper Kozłowski ma szansę stać się najmłodszym piłkarzem, który zagrał na Euro w krótkiej historii startów biało-czerwonych w tej imprezie. Krótkiej, bo liczonej od 2008 roku.
Wtedy to, na boiska w Austrii i Szwajcarii, najmłodszym powołanym był Michał Pazdan, mający niespełna 20 lat i 5 meczów rozegranych w kadrze. Selekcjoner Leo Beenhakker „wymyślił” sobie defensora Górnika Zabrze, czego do końca opinia publiczna nie rozumiała. W finałach Euro jednak nie zaliczył nawet minuty, wrócił do reprezentacji po 6 latach, by u Adama Nawałki stać się jej ważnym ogniwem. A na mistrzostwach Europy 2008 najmłodszym z Polaków, który zagrał, był Adam Kokoszka z Wisły Kraków. W końcówce ostatniego spotkania fazy grupowej, z Chorwacją, którym żegnaliśmy się z turniejem, 21-latek zmienił Mariusza Lewandowskiego.

Czerwony Szczęsny

Cztery lata później na Euro 2012, które współorganizowaliśmy wraz z Ukrainą, najmłodszymi powołanymi byli Marcin Kamiński i Rafał Wolski z rocznika 1992. Żaden z nich nie doczekał się jednak występu, pewną legendą owiana została już niechęć selelekcjonera Franciszka Smudy do dokonywania jakichkolwiek zmian na tamtym turnieju. Najmodszy z grających piłkarzy w polskiej ekipie był Wojciech Szczęsny, czyli 22-letni bramkarz Arsenalu Londyn. Ale długo się nie nagrał, bo w drugiej połowie inauguracyjnego meczu z Grecją ujrzał czerwoną kartkę i potem mięzy słupkami zastępował go Przemysław Tytoń, bęąc nota bene jednym z niewielu wygranych tego turnieju w polskiej ekipie, która bardzo rozczarowała i zajęła ostatnie miejsce w słabej grupie.

Przypadek Kapustki

Ostatnie Euro – 2016, to we Francji – w kontekście młodych zawodników kojarzy się oczywiście jednoznacznie z Bartoszem Kapustką. Pomocnik Cracovii został wystawiony przez Adama Nawałkę w podstawowym składzie na pierwszy mecz z Irlandią Północną i wypadł świetnie. – To niemądre, mieć 19 lat i zagrać taki mecz na Euro! – nie mógł się nadziwić Wojciech Szczęsny. Kapustka zrobił na tym turnieju małą furorę i szybko sięgnął po niego Leicester City, czyli świeżo upieczony mistrz Anglii. Poza granicami ojczyzny pomocnik tak naprawdę nie zaistniał, pierwszy dobry sezon od tamtych czasów rozgrywa teraz w barwach Legii Warszawa.
Kozłowski ma szansę przebić Kapustkę i zagrać na Euro bęąc o 2 lata młodszym, ale nawet jeśli, to z pewnością nie będzie odgrywał tak ważnej roli, co jego poprzednik na turnieju we Francji. A gdyby nie wystąpił, to wówczas najmłodszym w reprezentacji Polski może okazać się obrońca Kamil Piątkowski, przechodzący latem z Rakowa Częstochowa do Red Bulla Salzburg. To przedstawiciel rocznika 2000.